czas marzeń-realność jakiś ja siedziałem na pustyni malowałem wiersze w słońcu żaden skowronek nie śpiewał ponad domami czarny ptak JESTEM przybywa żeby ukraść jego najpiękniejszą pieśń ponad doliną gwiazd
lecz ja odwróciłem sięstoi milcząc pieśń serca matek nawlekają się w ciemną procesję których dzieci grają słońce pan ognia przechodzi obok i czyją twarz swoim oddechem dotknie podniesie się z piasku żeby pocałować księżyc i w jednej chwili ucieszyła się dusza jego pełna radości lotu jednak w tej zimnej samotności zamarzły jego usta jak czerwony mak na śniegu zaniemówił dusza jego podryfowała w nicość lękał się ludzi szukał bez orientacji myślał obrazami w czasie strzępy myśli żadne słowa aż w końcu punkty wyjściowe zostały wyrażone jeszcze niezrozumiale a jednak to podstawa do przeżycia |
traumzeit-realität ein ich saß in der wüste malte gedichte in die sonne keine lerche sang über den häusern der schwarze vogel BIN kam sein schönstes lied zu stehlen über dem tal der sterne
ich aber wandte sichsteht schweigend ein lied mütterherzen reihen sich in dunkler prozession deren kinder sonne spielten der herr des feuers geht vorbei und wes gesicht sein atem streift erhebt sich aus dem sand den mond zu küssen und einen augenblick jubelte seine seele voll freude am fliegen an dieser kalten einsamkeit jedoch erfroren seine lippen wie roter mohn im schnee sprachlos geworden trieb seine seele ab ins nirgendwo scheute menschen suchte haltlos dachte bilder in die zeit gedankenfetzen ungleich worten bis schließlich ansatzpunkte ausdruck wurden unverständlich noch und doch ein grund zu überleben |