Traum während eines Festmahles (..."der Tod ist eine schöne Frau")

Am Tisch sitzt Tod als Frau allein und trinkt
alten Alkohol mit kleinen Schlucken
- neben ihrem Gesicht zeigte selbst ein grauer Stein
Veränderlichkeit und innerliches Leben

Weil Tod ewig ist - sie allein wohl
ändert nicht Geste noch Gelassenheit des Körpers
sitzt am Tisch: schlank schön weiß
ruft zur Liebe mit bewegten Hüften

Die Welt bricht Blitze des Schreiens aus mir heraus
die Zeit geht der Spur des Körpers nach wie das Gehör dem Meer in Muscheln
Ihre Lippen sind näher als die aller anderen Frauen
und der Wind baut hinter der Scheibe Schlösser aus Rauch

Ich fand mein Meer am Zusammenfluss der Träume
Schnee ist ein Ausbruch des Wassers - Gedicht ein Ausbruch der Worte
II
Tod: Die Erde ist unwiederbringlich - sie rückt deine Hände auseinander
das Dunkel explodiert am Ufer der Regenbogenhaut
die Hand ist der Mangel der Geste - warum bist du traurig
die Wege, die du erlebt hast bleiben dir

Ich: Sie haben dunkle Hände und sehr altes Blut
und einen Blick, der zu den weitesten Muscheln vordringt
mich entsetzt der Himmel und der Wind immer vergebens
und die Rosen, wenn die Asche sich neu belebt

Vorgebeugt am Tisch aus der Tiefe des Alkohols
höre ich von weitem alte Glockenspuren

Vom Knochen gebratenes Fleisch schneidend
spreche ich mit ihr über die längste Reise

Der Kopf fällt auf die Hand - das Blut rauscht in den Adern
die schöne Gattin schläft neben mir mit der Spur der Lippen an der Brust
III Tod: Die Menschen sind so aufstrebend, dass das Blau fehlt
ich übertöne sie mit dem Meer , verwandle sie in Bäume
zwischen uns verschwand die Zeit , ich erwärme
dein Gesicht mit der Sonne, bevor das Blut in ihm einschläft

Ich: Rede über die Liebe, wie sie aus der Nacht entsteht
und aus dem Tag , ewig und unveränderlich
Du hast helle Haare und die Ruhe des Traumes in den Händen
wenn Du deine Hüfte über die Erde erhebst
Auf ihrem Gesicht versinkt der Mond in Gedanken
die Stube ringsherum, leer, phantastisch

Sie zieht sich aus und verstreut die Kleider
die Hüfte drall und Arme schlank

Eine schöne Frau die ewig existiert
tötet und küsst im Traum
IV
Deine Haare ergrauen ständig mehr, Frau,
wie ein Wald, von weißen Vögeln verletzt

Du hast sehr schlanke Hände
als ob sie sich stets mit dem Schiff verabschiedeten

Du hast weitere Reisen in den Pupillen
aber die Zeit überlappt sie wie Harz

Du hast hellere Haut in deinem Gesicht
der Körper wird weißer entlang der Straße – entlang der Träume

Ich weiß: Du willst Haare auf Bettwäsche streuen
und schaltest das Licht aus um mich zu ermuntern
Sen podczas uczty

Przy stole siedzi sama Śmierć i pije
stary alkohol drobnymi łykami
- wobec jej twarzy nawet szary kamień
oznacza zmienność i wewnętrznie żyje

Bo Śmierć jest wieczna - ona jedna chyba
nie zmienia gestów i spokoju ciała
siedzi przy stole: smukła piękna biała
ruchami bioder do miłości wzywa

Świat wyłamuje ze mnie błyskawice krzyku
czas tropi ciało jak słuch morze w muszlach
Śmierć ma najbliższe z wszystkich kobiet usta
a wiatr za szybą tworzy zamki z dymu

Znalazłem własne morze na zderzeniu snów
Śnieg jest wybuchem wody - wiersz wybuchem słów
II
Śmierć: Ziemia jest bezpowrotna , rozsuwa ci dłonie
mrok eksploduje na brzegu tęczówki
ręka jest brakiem gestu , czemu jesteś smutny
drogi które przeżyłeś pozostaną twoje

Ja: Pani ma śniade ręce i krew bardzo starą
i wzrok który dociera do najdalszych muszli
przeraża mnie niebo i wiatr zawsze próżny
i róże gdy popioły znowu zaludniają

Pochylony przy stole z głębi alkoholu
podsłuchuję z daleka stare ślady dzwonów

Odcinając od kości upieczone mięso
rozmawiam o najdłuższej podróży ze Śmiercią

Głowa na dłoń opada . krew w żyłach szeleści
piękna żona śpi obok z tropem ust na piersi
III Śmierć: Ludzie są tak strzeliści aż błękitu braknie
zagłuszam ich morzem - przemieniam ich w drzewa
Pomiędzy nami czas zniknął - ogrzewam
twoją twarz słońcem zanim krew w niej zaśnie

Ja: Mów o miłości jak powstaje z nocy
i z dnia - najstarsza i zawsze niezmienna
Włosy masz jasne i spokój snu w rękach
kiedy nad ziemią swe biodra unosisz
Na twarzy Śmierci księżyc się zamyśla
izba dokoła pusta fantastyczna

Śmierć się rozbiera i rozrzuca suknie
biodra ma pełne i ramiona smukłe

Piękna kobieta istniejąca wiecznie
która zabija i całuje we śnie
IV
Masz coraz więcej siwych włosów pani
jak las zraniony białymi ptakami

Masz coraz bardziej wysmuklone ręce
jakby się stale żegnały z okrętem

Masz coraz dalsze podróże w źrenicach
lecz czas zachodzi na nie jak żywica

Masz coraz bielszą skórę na swej twarzy
ciało bieleje wzdłuż drogi - wzdłuż marzeń

Wiem: chcesz rozrzucić włosy na pościeli
i gasisz światło aby mnie ośmielić